Od redakcji
To po prostu było widać: 40.5 była zdecydowanie najlepiej reprezentowana. Oprócz możliwości spotkania się ze sobą (po roku, który minął jak tydzień), Zlot był też enklawą kalifornijskiego entuzjazmu – i nawet mniej ze względu na wspomnienia. Bardziej na te parę firm, które założyliśmy po powrocie, kilka złożonych wspólnie wniosków grantowych; pomysły, za które zaraz się zabierzemy, bo przecież innym wyszło. Uda się i nam.
Nie zawiódł nasz Rafał Plewa, który starym zwyczajem przygotował świetny filmik:
Dalej piszą już Agnieszka Banrowska i Krzysiek Oleksy: warszawski ogień i krakowska woda, czyli ekipa ze wspólnego Dodge'a.
8 maja
Drugi zlot Top500, podobnie jaki i pierwszy zaplanowany został na 3 dni. Już od wczesnych godzin popołudniowych Hotel Mercure zasilali delegaci z poszczególnych regionów kraju. O ile rytm życia stolicy Mazowsza zdawał się być niczym nie zmącony, to w miarę otwierania kolejnych drzwi hotelowych można było odczuć rosnące podniecenie. Walne zebranie członków Stowarzyszenia Top 500 zaczęło się w punkt i przebiegło, mimo kilku prób wzbogacenia porządku dnia, wg dobrze wyreżyserowanego scenariusza. Dzięki temu uniknęliśmy polskiego piekiełka, a wymiana managementu stowarzyszenia przebiegła bez incydentów i w atmosferze konsensusu. Exposé nowej przewodniczącej wskazuje na kontynuację dotychczasowej strategii i tym samym możemy spodziewać się jej twórczej kontynuacji. Serdecznie gratulujemy wyboru. Warto przy tym zauważyć, że nowy skarbnik w pełni zdaje sobie sprawę ze stopniowej komercjalizacji Stowarzyszenia, stąd liczymy na jego zdolność w pozyskiwaniu środków i aktywnie go w tym wspieramy.
Drugim punktem pierwszego dnia zjazdu było wystąpienie reprezentantki University of Florida, które momentami do złudzenia przypominało prezentacje kalifornijskich OTL. Potwierdziło się więc, że nie tylko na zachodzie jest cywilizacja, a Dolina Krzemowa nie jest samotną wyspą na oceanie amerykańskiej średniej krajowej.
Sesja z Jane Muir |
Nie ma jak konkret |
Runda 2 |
Runda 3 |
Zanim przystąpiliśmy do networkingowej kolacji, organizatorzy uruchomili firmowy mikser. Miarą jego sukcesu był fakt, że niepotrzebne były pytania z kartki. Mimo celowego urozmaicenia składów stolikowych już w pierwszych dwóch rundach dało się zauważyć swobodne interakcje i ten niezapomniany flow.
Rundę finałową przypieczętował przyjazd autobusów ukierunkowanych na pobliski (Okęciu) Hotel Gromada. Po przydziale kwaterunku, grzecznie zasiedliliśmy lokale i przystąpiliśmy do networkingu.
Oliwia je, odc. 84 |
9 maja
Od początku piątkowy poranek wydawał się być najbardziej newralgicznym momentem imprezy. Jego cień do pewnego stopnia rzutował nawet na czwartkowy wieczór. Zanim jednak podstawiono ministerialne autobusy, skorzystaliśmy z hotelowego śniadania. Mimo ciężkiej pory wróciła magia. Zakąszając jajecznicę z kiełbaskami myślami byliśmy w amerykańskich sieciówkach. Już nawet nie skillet, ale żeby choć stek z gravy czy mięsna buła.
Ale wróćmy do agendy. Zgodnie z planem przywitał nas przedstawiciel włodarza projektu. Po raz kolejny okazało się, że jesteśmy skazani na sukces. Po tej motywującej mieszance napięcie zaczęło stopniowo rosnąć. Każdy, kto zna ambasadora Mulla wie, że wystarczy jego "dzen dobly", aby najcięższa depresja zamieniła się w euforię. Na fali pozytywnej energii po raz kolejny przekonaliśmy się, że władza w Stowarzyszeniu Top500, mimo zmian, pozostaje w dobrych rękach. Na koniec tego bloku utrwaliliśmy sobie florydzką szkołę innowacji. Dzięki niej wiemy, że szczury i termity w biurze wcale nie muszą być zwiastunem czegoś złego.
Po zakończeniu przerwy kawowej pojawił się nasz opiekun i dobry duch, a dla przyjaciół po prostu Grzegorz. Co tu dużo mówić – liczniki entuzjazmu zaczęły się kręcić w kółko: nad salą nie byli w stanie zapanować nawet zawsze czujni dyżurni.
Kolejna godzina należała już do nas. Wykorzystując wszystkie nabyte w Kalifornii umiejętności, godnie pokazaliśmy na konkretach, że było warto.
Wraz z kolejnym prelegentem znowu wróciliśmy na ziemię. Okazało się, że dosyć, że jesteśmy skazani na sukces, to jeszcze padliśmy ofiarą zarazy. Pozytywnej zarazy. Trochę skromnie, a trochę przewrotnie pytaliśmy siebie i
zaproszonych gości czy TOP 500 jest szansą da polskich innowacji. Wydaje nam
się, że tak, zaproszeni prelegenci też tak twierdzą. Jest miło, inspirująco i
motywująco. I tu pojawia się gazela. Dowiadujemy się, że jako innowatorzy i
komercjalizatorzy mamy pędzić, gonić za gazelą biznesu, jak te gepardy, żeby w
końcu ją dopaść (tu nastąpiła kropka), ale aż się prosi żeby dodać: gonić za
gazelą biznesu, jak te gepardy, żeby w końcu ją dopaść... i zadusić.
To na pewno efekt zaniedbań w ćwiczeniach w myśleniu ‘out of
the frame’, myśl podążyła utartą ścieżką: gazela, którą goni gepard ma jakby
przechlapane. Z drugiej strony gepard goni gazelę, którejś coś dolega.
Ganiajmy zatem te pokrzywdzone gazele i innowacyjnie pomagajmy biec im
sprawniej, szybciej, lżej.
- 6000000 – roczny budżet w $ na patentowanie w Gainsville
- 201 – pierwszy rachunek w barze Merkury w PLN
- 120 – ilość decybeli podczas oklasków w trakcie i po przemówieniu G. Robaka
- 35 – wstępnie potwierdzona liczba reprezentantów turnusu 40.5
- 1 – liczba reprezentantów Tramwajów Warszawskich (o, Ty paskudo, a kiedy to metro w Krakowie? – przyp. red.)
- 0 – liczba gazeli biznesu, które mogą czuć się bezpiecznie po II zlocie.
10 maja
Rano sesja dotycząca Horyzontu rozpoczęła się z pewnym opóźnieniem. Niemniej jednak przybyło całkiem dużo osób. Na tyle dużo, że fakt ten został zauważony i skomentowany publicznie przez zadowolonych organizatorów J
W pierwszej sesji wystąpili Kasia Sobótka, Kasia Walczyk i Piotrek Świerczyński. Sesja była interesująca, szczególnie w kontekście wynagrodzeń i ograniczenia dodatków do 8 tys. euro rocznie, przy 100% zaangażowaniu w projekt. Pojawiła się (w pytaniach) informacja, że ministerstwo pracuje nad zaleceniami dla jednostek, ale nie została ona potwierdzona przez reprezentantów KPK. KPK ze swojej strony zaprasza do konsultacji bezpośrednich z ich działem prawnym, który pracuje nad optymalnym rozwiązaniem problemu.
Kasia Horyzontalna |
Nasz Piotrek |
Kolejna sesja dotyczyła dydaktyki i była prowadzona przez
Marcina Słomę i Agnieszkę Banrowską. Trochę żeśmy ją przegadali i zabrakło
miejsca na dyskusję – tym bardziej, że poprzednia sesja rozpoczęła się z
poślizgiem, a w trakcie sesji „dydaktycznej” żegnał się z nami prof. Moncarz.
Niczego jednak nie żałujemy – panelistów mieliśmy zacnych, chwila dyskusji była
i na pewno była to dobra inspiracja do networkingu okołodydaktycznego.
Paneliści sesji dydaktycznej oraz moderująca dzisiejszy dzień Ania – dzielna pomimo zmęczenia!
|
Ze względu na konieczność wymeldowania się z pokoi sesję
informatyczną zamieniono miejscami z DT. Swoją drogą większość uczestników miała sporo atrakcji. Warszawiacy
jeździli na noc do domu, narażając się na utyskiwanie rodziny (a nawet areszt
domowy). Przyjezdni TOP-owicze tułali się po hotelach przez większość czasu z
bagażami: przyjechać na Zlot, oddać bagaż do hotelowej przechowali (po
uzyskaniu informacji o tej możliwości), odebrać bagaż, dotrzeć i zameldować się
w Hotelu Gromada, przygotować się do odjazdu z Hotelu Gromada przed 7:30,
dotrzeć do Hotelu Mercure i oddać bagaż do przechowalni (w końcu doba hotelowa
zaczyna się o 14), kolejnego dnia wymeldować się z pokoju w trakcie napiętego
grafika sesji (i oddać bagaż do przechowalni lub tułać się z nim po sali
konferencyjnej i w trakcie obiadu). Szczęśliwi Ci, którym trafił się Mercure
jako lokalizacja na obydwie noce. Podobno dostali nawet kupon zniżkowy do
hotelowego baru. O równości, gdzieżeś się podziała! :) Następnym razem zdecydowanie wolimy być skoszarowani gdzieś
poza miastem!
W sesji komputerowej usłyszeliśmy, co mamy (stronę internetową, listy mailingowe, pustawy kalendarz, który każdy z nas może edytować),
gdzie i jak się komunikujemy (newsletter, strony na Facebooku), plany na
stworzenie bazy danych uczestników i że wszelkie pomysły na to co byśmy chcieli
możemy zgłaszać na ogólny email: kontakt@top500innovators.org
Co mamy? |
Ostatnia sesja dotycząca DT była... trudna. Chyba weszliśmy w
fazę storming. Brak jedności, sprzeczne interesy, niechęć do podejścia
prezentowanego przez innych. Jestem jednak dobrej myśli. Wierzę, że z czasem
wejdziemy w fazę norming i performing. I zrozumiemy, że DT to narzędzie,
którego wykorzystanie komercyjne nie kłóci się z wykorzystaniem dydaktycznym i
prospołecznym, a budowanie przewagi konkurencyjnej nie musi polegać na pilnym
strzeżeniu swojego know-how. Dzielenie się wiedzą, wymiana doświadczeń,
uwalnianie zasobów pomoże nam we wspólnym rozwoju. Podejście biznesowe i tak
zostanie zweryfikowane ostatecznie przez rynek. Natomiast podejście dydaktyczne
i prospołeczne przyczyni się między innymi do zmiany mentalności i w dłuższej
perspektywie rozwoju rynku.
Obyśmy tylko nie wpadli w pułapkę dylematu więźnia, kiedy
skoncentrowani na konkurencji wewnątrz społeczności będziemy tracić, a w
międzyczasie niszę wytworzy i zajmie ktoś trzeci.
Paneliści sesji DT |
Głos w dyskusji: Dzielmy się (ang. share) |
Później już tylko oficjalne podziękowania, wspólny obiad i pożegnania. Lubimy się coraz bardziej, poznajemy się coraz lepiej, współpracujemy coraz efektywniej i tęsknimy.
Zob. też relację i zdjęcia na stronie Stowarzyszenia Top 500.