Trwa intensywna praca projektowa, która zmaterializuje się na blogu za kilka dni, ale wciąż nie można wiele pokazać, więc dziś temat zastępczy.
Od początku naszego pobytu fascynowała mnie konkretność tutejszych zakazów i nakazów, przestrzeganych zresztą z żelazną konsekwencją. Najbardziej bawiły mnie znaki i znaczki informujące o karach finansowych za różne przewinienia – wyliczonych co do dolara. Jerzy Orkiszewski wyjaśnił mi to podczas końcowego obiadu: do podstawowej kary, np. studolarowej, doliczone są różne karty stanowe, lokalne, opłata za utrzymanie telefonu, pod którym można zgłaszać wykroczenia itp. Ale i tak wygląda to zabawnie. Oto parę przykładów (połowa zdjęć z sieci, bo się nie udało zrobić własnoręcznie):
A oto inne wspomnienia z podróży, które na początku wzbudzały nasze (moje) zaciekawienie:
|
Zaadoptuj autostradę |
|
How? |
|
Po sukcesie peopleofwalmart warto napisać, że bez koszuli i butów nie wolno |
|
Malarzom i wykładowcom wstęp do tramwaju wzbroniony |
|
Taki śmieszny haczyk, aż się chce powiesić ubranie |
I jeszcze takie prozaiczne składniki naszego wyjazdu – tablice z nazwami miejsc, do których po powrocie na pewno będziemy tęsknić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz