piątek, 3 maja 2013

Dzień 19: Googleplex Day

Dzień zaczęliśmy i skończyliśmy z Soody Tronson. Rano mieliśmy zajęcia, a wieczorem oglądaliśmy razem film. Soody ma wszystko to, co kojarzy się ze skutecznym prawnikiem. Myślę, że było to czuć podczas analizy groźnej umowy NDA, którą musieliśmy podpisać przed wizytą w Google'u oraz w dialogu ze Sławkiem:
– Soody: Sell licences, not patents.
– Sławek: Never sell patents?
– Soody: Never say never.

O 12:00 z NDA w zębach pojechaliśmy na lunch do głównej siedziby Google'a, burząc mózgi po drodze:

Chief Artistic Officers naszej jutrzejszej prezentacji i mój brzuch

Googleplex zajmuje ogromny obszar, podczas lunchu tętniący gwarem, którego i my mieliśmy stać się częścią. Lunch był świetny (pytanie za sto punktów od naszego przewodnika: jak je się lunch w Google'u? odpowiedź na końcu wpisu) – ale sama przechadzka... cóż, delikatnie rzecz ujmując, Google X Lab nie zwiedziliśmy. Z drugiej strony, czemu się dziwić – biurowce nie są najatrakcyjniejszym celem pielgrzymek. Zajrzeliśmy do korytarzy jednego z budynków, siłowni i sklepiku. Lekki niedosyt, isn't it?

Jeden z głównych budynków
Drugi z głównych budynków
Rohan Thompson, SalesTech Vendor Operations Manager (!?)

Nasz (pół)przewodnik, Rohan Thompson, był pomocny, ale spieszył się na spotkanie i było to czuć. Ciągnięty za język żartował, że ma wrażenie, że Google wkrótce wchłonie całe Mountain View, opowiadał o ekosystemie nieformalnych linii autobusowych zapewnianych przez firmy z okolicy, busie fryzjerskim czy o idei mikrokuchni ("Google działa zgodnie z zasadą, że nigdy nie powinieneś być dalej niż 50 m od jedzenia" – więc darmowego jedzenia jest pełno na każdym kroku). A na koniec zostawił nas w Google Onsite Store, w którym ponoć można kupić więcej niż w sklepie online. Chyba jednak nie.

Koedukacyjne jacuzzi
Google Store. Elektroniki brak
Zabawy nowymi zakupami
Muzeum wersji Androida
Czerwone światło dla Google'a?

Wieczorem w towarzystwie Soody Tronson oglądaliśmy "Zapłatę" Johna Woo z Benem Affleckiem, Umą Thurman i Aaronem Eckhartem (na podstawie opowiadania Philipa Dicka; zajawkę oglądaliśmy już na pierwsze zajęcia z Intellectual Property). Śmiechy wybuchały nie tylko przy scenariuszowych mieliznach, ale przede wszystkim przy kwestiach związanych z naszą stanfordzką edukacją i profilem osobowym 40.5:
  • Mr. Michael Jennings, under the terms of your non-disclosure agreement, you are considered never to have been an employee. You also understand that all your work is the intellectual property of Nexim... 
  • Say what you want about Jimmy, he started Allcom in his garage.
  • Explain this: I sent myself this junk instead of the money. – Oh, brother. That's not the question you should be asking.
  • Michael Jennings is not a super agent. He's an engineer.

Oakwood Cinema
Frekwencja: 90%

A jak je się lunch w Google'u? Proste: wybiera się jedzenie, nakłada na talerz i zjada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz