wtorek, 14 maja 2013

Dzień 30: Prezentacje biznesowe VC

Ten tydzień zapowiada się intensywnie: po pierwsze czeka nas mnóstwo prezentacji końcowych, na każdych zajęciach. Po drugie – dużo wizyt studyjnych, na które wszyscy czekają, m.in. w NASA. Z samego rana po prezentacjach dla prof. Moncarza czekała nas próba ognia w stylu Dragon's Den: sesja demonstracji naszych projektów u Mike'a Lyonsa z przedstawicielami VC: Tomem Byersem i Lindą Hall (prywatnie żoną Mike'a).

Prezentacja nr 1 i (jeszcze) pełni nadziei eksperci
They eat good
FPS: nasz CTO w akcji
Przerwa techniczna

Uwagi do prezentacji były różne, większość szczegółowych: brak konkretnego uzasadnienia sumy, o którą wnioskujemy, brak wiarygodnego modelu dystrybucji, brak oszacowania rynku, zbyt wysokopoziomowe objaśnienia (jeśli np. mówimy o konkurencji, trzeba ją wymienić). Były uwagi do formy i sposobu prezentacji, raczej don'ts niż dos: "he's reading the slides to us – don't do it". "Don't ever tell in your presentation 'it will come later". "Don't concentrate on exit, focus on building your business". W każdym razie, "there is a number of things you still have to think through and work on". W przypadku FPS-a zabrakło nam wyjaśnienia milestone'ów i konkretnego pokazania pozyskiwanej kwoty na slajdzie – ale mieliśmy to na slajdach pomocniczych. Uwagi recenzentów też były w zasadzie zgodne z naszymi przewidywaniami i dotyczyły kontaktu z producentami i ubezpieczycielami aut oraz modelu biznesowego (sprzedaż licencji, produktów OEM itp.) – tyle że trochę za mało o tym powiedzieliśmy. Z nowych rzeczy dowiedzieliśmy się, nie powinniśmy za wiele liczyć na wprowadzenie obowiązku posiadania systemów zabezpieczających pieszych w prawie US – no i że nasz model finansowy okazał się za słaby: to będzie kosztować dużo więcej niż myślimy...

W przerwie widzieliśmy jeszcze znajomą ekipę fotografującą Asię, która pewnie w ten magiczny sposób pojawi się na naszym grupowym zdjęciu 40.5:

Proces uzupełniania zdjęcia w toku

Po zajęciach zainteresowani pojechali do TechLAB Innovation Center, po którym oprowadzała nas Sara Rauchwerger, oraz do zaprzyjaźnionego centrum przetwarzania danych Bay Area Internet Solution (BAIS). Podobno Santa Clara jest siedzibą wielu podobnych centrów, bo prąd jest tańszy niż w okolicy. Dlaczego nie na pustyni lub w chłodniejszym klimacie? Bo bliskość głównej siedziby jest zaletą, a wiadomo, ile tego typu zasobożernych firm znajduje się w Dolinie.

"Nasze" centrum jest nowe i imponujące; obsługuje dane m.in. Facebooka, SAP-a, kilku większych firm, które nie są zainteresowane ujawnianiem tej wiadomości oraz wielu pomniejszych, często nie związanych z IT (np. medycznych). Działa w trybie 24/7, zapewnia redundantną moc (10 MW), ogrzewanie i chłodzenie, łącza o kilkudziesięciogigabitowej przepustowości i miejsce dla wielu tysięcy serwerów. Na szczególną uwagę zasługuje system chłodzenia (wielokrotnie nagradzany, energooszczędny, zapewniający wymianę ciepła wyłącznie w szafach serwerowych, a nie w całym pomieszczeniu) oraz zabezpieczenia przeciwpożarowego, zdolny do wykrywania najdrobniejszych zmian w składzie powietrza zapowiadających zapłon.

 

Sprzęt należy do klientów i domyślnie jest przez nich obsługiwany, co oznacza, że konfiguracja serwerowa nie jest jednolita. W środku nie można robić zdjęć (powyższe pochodzą ze strony Centrum) – mogliśmy tylko przejść się pomiędzy serwerami i porozmawiać z przewodnikiem. I odwiedzić generatory prądu, które zapewniają praktycznie nieograniczony w czasie (poprzez uzupełnianie zbiorników paliwem) backup mocy w razie problemów z miejskim zasilaniem.

Oto generatory prądu z ropy, 20 MW każdy

Jak opowiadała Sara, centrum przetwarzania danych jest właśnie jednym z elementów doskonałej infrastruktury, którą zapewnia Dolina Krzemowa (wraz ze wsparciem dla startup-ów, usługami prawnymi,  finansowymi itp.), co świadczy o jej unikalności. Być może – na pewno łatwiej się to wszystko toczy, gdy już jest w ruchu, doskonałe uniwersytety zapewniają dopływ świeżych umysłów, a firmy o wielkich nazwach ściągają najlepszych z całego świata. A gdy już ci 25-letni milionerzy z Facebooka kupią dom, samochód, popodróżują, to jeszcze dużo im zostaje – i mogą zostać inwestorami w branży, która ich najbardziej interesuje.

A wieczór – to oczywiście dalsza praca, tym razem nad prezentacją Pecha Kucha dla Marka Schara:

Kartki Hallmarku po nowemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz